-

deszcznocity

Licencja na żebranie, czyli aktywizacja zawodowa po angielsku

Dzień dobry,

mam na imię Łukasz i mieszkam w Anglii już 10 lat. Pomyślałem, że skoro obraz wart jest tysiąc słów, chciałbym zamieszczać zdjęcia obrazujące ten Zachód, do którego Polacy tak tęsknią. 

A zatem, zapraszam.

Odc. VIII

Nic nie jest tym, czym się wydaje

Część trzecia

W nawiązaniu do mojego poprzedniego wpisu o owsiance i głodzie oraz wpisu rotmeistra, niniejszym ciąg dalszy przygód starej, wesołej Anglii w uskutecznianiu aktywizacji zawodowej i wspieraniu biednych, którego aktem finalnym były przesławne workhouses.

Jak pamiętamy, najpierw była parcelacja ziemi, która podminowala system feudalny, ponieważ wprowadzono na szeroką skalę "własność na wyłączność" i pieniądz, jako fundament przetrwania. Potem kasaty zakonów i reformacja dokończyły dzieła wypchnięcia ponad 1/3 populacji poza margines, gdyż bogaci Anglicy (król, dwór, szlachta, właściciele ziemscy, bogaci włościanie, marszanci, właściciele faktorii itd. nie poczuwali sie już więcej zobligowani do wykonywania uczynków miłosierdzia względem ciała jak nauczał Kościół Katolicki. Scedowali ten obowiązek na państwo, wszak to pńastwo objęło pieczę nad kosciolem anglikańskim. Prześledźmy jak to się przedstawiało w praktyce.

Otóż jednostką administracyjną (wciąż) była parafia (parish), natomiast władzę wykonawczą nad parafią sprawowała rada parafialna (vestry), składająca sie z podatników mieszkających w obszarze parafii. Podatnikami byli własciciele nieruchomości w danej parafii. Radzie parafialnej przewodniczyl vicar, czyli ksiądz anglikański odpowiedzialny za parafie.

Zanim przejdziemy dalej, krótkie przypomnienie, jak Anglia radziła sobie z wzrostem ludności, szalejącą hiperinflacją, problemem bezrobocia i aktywizacją zawodową:

1530 - Henryk VII nakazuje batożyć bezrobotnych biedakow

1531 - Ustawa przeciwko włóczęgostwu - Henryk VII nadaje uprawnienia sędziom pokoju do wyznaczenia terenów, na których włóczęgom (biednym, bezrolnym, bezrobotnym) wolno żebrać, jak również uprawnienia do ustalania, komu wolno, a komu nie wolno żebrać (licencje na żebranie)

W 1552 wprowadzono ustawę, na mocy której każda parafia miała zatrudnić "celnika jałmużn", który miał sporządzić spis wszystkich żebrakow i biedaków i oszacować tygodniową składkę podatku, jaką dana parafia musiała nałożyć na swoich podatników, żeby zaspokoić potrzeby biednych, a tym samym rozwiązać problem żebractwa. To prawo de facto zabraniało żebractwa.

W 1555 została wprowadzona ustawa nakazująca noszenie przez licencjonowanych biedaków/żebraków plakietek potwierdzających ich prawo do żebrania.

W 1563 wprowadzono ustawę, na mocy której podatnik uchylający sie od płacenia tygodniowej daniny na rzecz ubogich mógł być sądzony z urzędu przez sędziego pokoju i obarczony karą pienieżną £10. (Roczny zarobek chłopa to ok. £9)

W 1572 ustawowo wprowadzono definicje bezrobotnego biedaka i zawodowego żebraka.

W 1575 wprowadzono ustawę, która zobowiazywała parafie do gromadzenia wełny, konopii, lnu, żelaza i innych surowców celem dystrybuowania ich wsród biednych, by mogli dzięki pracy wyjść z biedy. Równocześnie wprowadzono prawo zobowiazujące parafie do utworzenia "domu poprawczego", by "motywowac" krnabrnych i uchylajacych sie od pracy.

To jest kluczowa ustawa, bo daje podwaliny pod workhouse.

1597 - wprowadzono ustawowo pojęcie "nadzorcy biedaków" (overseer of the poor) podległego sędziego pokoju. W kompetencjach nadzorcy biedaków należało: szacowanie kwoty podatku dla pomocy biednym, egzekwowanie zapłaty podatku, 
dystrybucja/wypłata jałmużny, kierowanie przytulkiem dla biednych.

Taka XVI-wiecznna opieka społeczna...

1601 - Elżbietańskie Prawo ulżenia biednym, dzieliło biednych na dwie grupy

  1. "Ci, co by chcieli, ale nie mogą" - schorowani, starzy, niezdolni do pracy - mieli uzyskiwać pomoc od outdoor relief lub w almshouses. 
  2. "Ci, co by mogli, ale nie chcą" - sprawni fizycznie biedacy - byli łapani, potwornie bici, by zrozumieli, że jednak chcą pracować.

Obowiązek wykonawczy spadał na parafie, które miały zorgnizować poor-house (przytułki) dla pierwszej grupy i "dom poprawczy" dla drugiej. Ludzie biedni, schorowani przenosili się więc z biednych do bogatych parafii, aż w konsekwencji te ostatnie nie dawały sobie rady finansowo udźwignąć ciężaru wykonawczego.

Parafia miała prawo ustalać płacę minimalna i wydawać tzw. "bilety" bezrobotnym, którzy chodzili po majątkach/domach i prosili o bycie zatrudnionym. Właściciele (ziemscy), zatrudniając takie osoby, płacili poniżej rynkowej ceny pracy na bilecie, różnice dopłacała parafia na podstawie biletu podpisanego przez własciciela. Tym sposobem własciciel miał tanią silę roboczą, a parafia "pozbywała" się bezrobotnych. Niedługo po wprowadzeniu tego prawa w życie, zaczęto oglaszać licytacje na takich pracowników, co jak żywo przypominało targ niewolnikow. 

Ponadto prawo nakladało na włascicieli nieruchomości w danej parafii podatek na poczet biednych (poor rate). Rada parafialna została zobligowana do ustalania raz do roku wysokosci rzeczonego podatku oraz do egzekwowania jego poboru. Nadzor nad poborem podatków sprawował sędzia pokoju, który wizytował każdą parafię raz na kwartał.

1662 - Ustawa dla ulżenia biednym - "przywiązanie" chłopa do danej parafii

Bezrobotni mogli uzyskać pomoc materialną tylko we własnej parafii. Bezrobotni, którzy wybierali sie poza teren parafii w poszukiwaniu pracy, musieli przedlożyć nowemu pracodawcy zaświadczenie wydawane przez macierzystą parafię, że rzeczona pokryje koszty sprowadzenia bezrobotnego z powrotem celem objęcia opieką materialną w przypadku, gdy nieborak zostanie bez środków do życia i bez pracy. Rzecz jasna, parafie "niechętnie wydawały takie zaświadczenia".
 

Meldunek, umożliwiający dostanie pomocy w formie jałmużny, w praktyce otrzymywało się poprzez:

  • urodzenie się w danej parafii
  • wyjście za mąż
  • pracę w danej parafii przez rok i jeden dzień

Tam, gdzie byłeś zameldowany, tam mogłeś ubiegać się o zapomogę i miejsce w przytułku. Jeśli robotnik chciał się przenieść ze swojej parafii do innej w poszukiwaniu pracy, macierzysta parafia musiała wystawić śwadectwo meldunku mówiące, że w razie niepowodzenia-wystąpienia o zapomogę w nowym miejscu, przyjmie go z powrotem i pokryje koszta z tym związane. To prawo było niedźwiedzią przysługą, albo raczej pułapką. Parafie rzecz jasna nie chciały wystawiać świadectw. Jeśli chciałeś się przenieść za pracą, to w nowym miejscu nie miałeś prawa do zasiłku, zapomogi, bo byłeś bez meldunku. Aby uzyskać takowy, musiałeś podjąć pracę na okres conajmniej rok i jeden dzień, ale właściciele ziemscy, z których kieszeni de facto były finansowane parafie, oferowali tylko krótkie umowy. Czyli znane wszystkim bardzo dobrze śmieciówki i obniżanie kosztów pracy. Robotnicy, którzy nie byli w stanie dostać ponad-rocznej umowy o pracę, woleli nie przenosić się z macierzystej parafii, żeby nie stracić meldunku, bo to zapewniało im pomoc w razie choroby lub na stare lata.

Pułapka była w tym, że właściciele ziemscy byli z również właścicielami nieruchomości. Gdy rodzina wynosiła się w poszukiwaniu pracy do innej parafii, landlord często burzył miejsce jej zamieszkania (tym samym obniżając sobie wysokość podatku od nieruchomości), żeby nie miała dokąd wrócić,  a jeśli już, to do przeludnionego przytułku. Dodatkowo, właściciele ziemscy zatrudniali na ww. śmieciówki robotników z sąsiednich parafii, żeby zaniżać płace w okolicy. Jednocześnie wielkorządcy, do parafii których bezrobotni przybywali, bardzo chętnie płacili za denuncjacje , żeby móc przepędzać / "regulować ilość" nowoprzybyłych, którzy nie mieli ww. zaswiadczenia z macierzystej parafii (do 40 dni od przybycia), bądź zatrudniać ich na krótkie umowy, by móc zwolnić w kazdej chwili ale najpóźniej przed upłynięciem całego roku (żeby nie musieć płacić wyższego podatku).

1723 - The Workhouse Test Act

Z inicjatywy Sir Edwarda Knatchbull'a wprowadzono prawo pozwalające na zakładanie workhouse celem ulżenia biedocie. Parafie mogły łączyć swoje siły finansowe, by wynajmować lub wykupić od właściciela ziemskiego nieruchomość kwaterunkową pod workhouse. Workhouse mógł być wydzierżawiony osobie, która obowiązywała się sprawować opiekę nad umieszczonymi w niej mieszkańcami. Między 1723 a 1750 powstało w Anglii i Walii około 600 parafialnych workhouse.

Wprowadzono również kryterium dostępu do opieki w workhouse - osoba chcąca przebywać w rzeczonym musiała przejść sprawdzian sprawności do pracy (w zamian za opiekę). Zasada ta miała odstraszać osoby, które ubiegając się o pomoc materialną nie były "dostatecznie zdeterminowane". Właściwie jedynie osoby w całkowicie beznadziejnej sytuacji materialnej zgłaszały swój akces do workhouse.  Cały pomysł zasadzał się na tym, by warunki pracy i przebywania skutecznie odstraszały każdego, kto pomyślałby nawet o zgłoszeniu się po pomoc materialną do parafii.

W 1776 było w Anglii już 2000 workhouse, w każdym między 20 a 50 "osadzonych". Warunki i traktowanie były fatalne. 

Żeby było jeszcze ciekawiej, Adam Smith publikacją "Bogatwa narodów" rozprzestrzenił pogląd, że państwo nie powinno wtrącać się do gospodarki oraz chwalił prawo popytu i podaży, co Anglicy od razu przetłumaczyli sobie na "oczywistą oczywistość", że osoby, które nie są w stanie pracować, nie mają "prawa wisieć u państwowej klamki" i powinnny radzić sobie same, nawet jeśli miałoby to oznaczać śmierć głodową.  Ponadto, książka Smith'a utrwalała opinię, że ludzie będą godzić się na każdą pracę, nawet najgorzej płatną, jeśli tylko to pozwoli im przeżyć i wyżywić rodziny. Obniżenie płac miało rzekomo powodować obniżanie kosztów produktów żywieniowych, więc pomimo głodowej płacy biedak wg. Smitha powinien sobie dawać radę, bo przecież przy malejących kosztach produkcji kapitalista obniży cenę produktu. 

1782 Gilbert's Act - ustawa Gilberta

Prawo to pozwalało zrzeszanie się parafii w wysiłku wybudowania wspólnymi siłami poor-house dla niezdolnych do pracy. Zdolnym do pracy biedakom zostało również odebrane prawo dostępu do opieki w poor-house. W zamian oferowano pomoc doraźną oraz dopłaty do zbyt niskich zarobków. Czyli konsolidacja/centralizacja celem obniżania kosztu jednostkowego (dla podatnika rzecz jasna).

1818 The Select Vestries Act - Ustawa o wybieralności składu rad parafialnych

Wprowadzono prawo głosu we władzach parafialnych osadzone na wartości posiadanych nieruchomości. Ilość posiadanych głosów do dyspozycji każdego podatnika (właściciela ziemskiego) £50 = 1 głos, każde następne £25 powyżej = kolejny głos, maksymalnie 6 głosów).  Rok później wprowadzono poprawkę ww. prawa nakazującą dodanie do władz parafialnych osoby duchownej. W takim składzie, przekazano władzom parafialnym prawo decydowania kto zasługuje na miano biedaka, a kto nie. Wraz z tym aktem prawnym zaczęto zatrudniać nadzorcę,  który sprawował finansową pieczę nad workhouse. Żeby uzyskać zgodę na sfinansowanie (przez podatek od nieruchomości) pomocy biednym już nie jedna, lecz dwie parafie musiały wnioskować do władz parafialnych. Czyli uszczelnianie systemu i bronienie się przed zbyt hojnymi/dobrodusznymi wikariuszami kościoła anglikańskiego.

Tu na razie zakończę kalendarium.

Wyczytałem w literaturze zajmującej się "problemem biednych", jak któryś z autorów otwartym tekstem napisał, że workhouses były po to, żeby nikt, kto jest zdolny do dbania o  swój los, nie próbował nawet zgłosić się o pomoc państwa, wiedząc, co go tam może czekać.

Czyli podsumowując, obniżanie kosztów pracy, cedowanie uprawnień i odpowiedzialności za los "mniej uprzywilejowanych" na osoby trzecie (pośredników), których jedynym celem było zarabianie na biedzie, opodatkowanie przez państwo wszystkiego, co się da, skuteczne odstraszanie ludzi od "wiszenia na socjalu": stygmatyzowanie, poniżanie, bestialstwo, brak miłosierdzia i ludzkich odruchów, pogarszanie warunków pomocy - tak wyglądała walka Anglii z biedą w wiekach XVI, XVII i XVIII.

Ciąg  dalszy nastąpi.

 

 



tagi:

deszcznocity
5 czerwca 2017 20:32
5     2289    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @deszcznocity
5 czerwca 2017 22:48

Straszne to bylo, Panie Lukaszu...

... dzieki za te notke, bo dla mnie to absolutne nowum. Te Pana notki calkowicie burza moje... i sadze, ze nie tylko moje jakies tam wyobrazenia o tej "wesolej Anglii" i tym calym "imperjum sfiatowym"...

... czekam na cd.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @deszcznocity
6 czerwca 2017 08:28

To, co pisal pan Maciej w swoich ksiazkach i na blogu jest prawda - Imperium bylo zbudowane kosztem jego mieszkancow.

zaloguj się by móc komentować

Paris @deszcznocity
6 czerwca 2017 15:05

Oj... marna bedzie ta dalsza budowa, tego calego imperium.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @deszcznocity
6 czerwca 2017 15:29

Wlasnie czytam o handlu welna - nie byloby Imperium bez... kredytu. Parafrazujac klasyka - na poczatku byl kredyt - wszystko przez niego się stało, a bez niego nic się nie stało, co się stało.

zaloguj się by móc komentować

Paris @deszcznocity
6 czerwca 2017 23:51

No to milej lektury zycze, a potem pare slow o tej welnie i kredycie,  poprosze. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować