-

deszcznocity

Szlachta nie pracuje

Gorąco polecam paradokumentalny program telewizyjny pod nazwą Clarkson's Farm na platformie Amazon Prime. Jeremy Clarkson to prezenter telewizyjny znany na wyspach brytyjskich (i nie tylko) przede wszystkim z programu motoryzacyjnego Top Gear. Ma on charyzmat polegający na byciu współczesnym stańczykiem zamiłowanym w samochodach/pojazdach wszelkiej maści oraz szybkiej jeździe rzeczonymi. W każdym razie, okazuje się, że pan Clarkson dorobił się na pracy w telewizji pokaźnej fortuny, bo stać go było na kupienie w 2008 roku tysiąca akrów (czyli ok. 400 hektarów) farmy o nazwie Curdle Hill, którą przemianował na Diddly Squat, co się tłumaczy na "bagatela" - w sensie: prawie nic, głupstwo. Także, jak widać, ma chłop talent do retoryki. W każdym razie, farmą od momentu kupna do 2019 roku (kiedy to przeszedł na emeryturę) zarządzał ekonom Howard. To jest proszę Państwa sól tamtej ziemi - połączenie księgowego mafii, dyrektora angielskiego liceum z dziewiętnastowiecznym polskim agronomem. Howard zdaje Clarksonowi pieczę nad farmą, a Clarkson wpada na genialny pomysł przejęcia sterów nad tym okrętem samemu. Oczywiście Clarkson nie ma bladego pojęcia o agronomii.

Moim zdaniem serial ten powiniem obejrzeć każdy pogubiony człowiek, który pi*$rzy coś o wyzysku szlachty i tak dalej. Okazuje się bowiem, że bez okolicznych / "tamtejszych" Clarkson nie jest w stanie ogarnąć niczego. Młodziak, który przychodzi mu z pomocą, jest kompletnym przeciwieństwem Clarksona - poza obrębem 30 km był raz w Londynie i mu się nie podobało. Zna natomiast każde pole z nazwy (w Anglii każda farma, pole, las, strumyk itd. - ma swoją nazwę) , każdy strumień, wszystko. Może i nie chodził do liceum, ale doskonale rozumie i zna się na tym, co, jak, kiedy, ile i gdzie należy zasiać, żeby zmaksymalizować zysk z każdego akra każdego pola, którego Clarkson jest właścicielem. Dla porównania - na pytanie, jaki Clarkson kupił traktor, dostaje od niego odpowiedź, że: "czerwony". Wraz z każdym kolejnym odcinkiem Clarkson przybliża sobie i wielu jemu podobnym, zasiadajacym wygodnie przed telewizorami ignorantom, co to znaczy być właścicielem ziemi, jakie się wiążą z tym powinności, zobowiązania, ryzyka. Często jedyne co mozna, to zrobić ile się da i modlić się, żeby nie padało/przestało padać. Ziemia a także inwentarz żywią i uczą. Fascynująca rozrywka, ten serial.

 



tagi: ziemia  szlachta 

deszcznocity
25 grudnia 2021 15:31
5     1564    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Tobiasz11 @deszcznocity
25 grudnia 2021 16:02

Rzeczywiście ogląda się bardzo dobrze.

Słyszałem, że nie chcą kręcić drugiej części.

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @deszcznocity
25 grudnia 2021 17:17

No Hipolit Korwin-Milewski (prawnik z zamiłowania i wykształcenia), gdy objął majątek również co chwilę się błaźnił i popełniał błędy, ale TVP nie przygotuje o nim serialu, tego możemy być pewni.

zaloguj się by móc komentować

Nova @ewa-rembikowska 25 grudnia 2021 17:17
25 grudnia 2021 19:10

Ale Hipolit chciał i skutecznie sie uczył i się wyuczył. Prawdziwa własność wymusza odpowiedzialność. Wiem, że Pani to wie ale nigdy dość powtarzać. Pozdrawiam :). 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @deszcznocity
26 grudnia 2021 12:29

Serialu jeszcze nie oglądałem, ale miałem okazje docenić fachowość brytyjskich farmerów przy okazji prac nad rolniczym systemem doradczym, o którym wspominałem trochę temu pisząc o sztucznej inteligencji w ogóle:

Farmerzy to fachowcy, są wykształcei, komunikują się ze sobą, wiedzą co działa, a co nie, sami są agronomami lub zatrudniają takowych. Istnieje głęboka wiedza instytucjonalna, a farmerzy starają się w miarę możliwości stosować najlepsze znane metody. Powody stosowania tych metod niekoniecznie są oczywiste, wynikają bowiem z wielu lat badań gleboznawczych czy botanicznych i głębokiego poznania zachodzących w glebie czy roślinach procesów. W skrócie praktyka farmerska jest bardzo wyrafinowana, a przy tym dość jednolita, bo nikt się nie będzie za bardzo wygłupiał i ryzykował majątkiem. Stąd system w najlepszym razie nauczy się przybliżać osąd dość doświadczonego i oczytanego farmera. Oferowane przezeń rady ograniczone zaś będą w większości do sugerowania praktyk już stosowanych i dla przeciętnego agronoma oczywistych. Mógłby na przykład zaobserwować, że stosując lepiej dostosowaną do klimatu odmianę osiągamy lepsze plony, a stosując nematocydy (lub odpowiednio modyfikując rotację) obniżamy ryzyko pasożytniczych zniszczeń w uprawach ziemniaka. Są to w zasadzie bardzo krzepiące obserwacje: system sam odkrywa dobrze już znane zależności, czyli działa. Nie uczy nas jednak niczego nowego.

Jednak co do samej inwestycji Clarksona to dobrze wspomnieć, że na własność rolną często (to jest częściej niż w Polsce czy szerzej Europie) patrzy się tu właśnie jako na inwestycję bez większego osobistego zaangażowania. Ziemia rolna jest droga z trendem wzrostowym, a regulacje związane z jej nabytkiem są luźniejsze niż w reszcie Europy. Kupno dodatkowej ziemi jest dla rolników dość trudne i jakaś jedna trzecia angielskiego areału jest użytkowana w ramach dość krótkich dzierżaw, często po kilka lat, a nawet i jeden rok. To akurat nieco utrudnia wydajne korzystanie z ziemi, bo ostatecznie każde pole jest różne, a kontekst rotacyjny, poza kontrolą krótkoterminowego dzierżawcy, ma spory wpływ na wydajność. Bez kontroli nad rotacją trzeba sobie tworzyć od podstaw własne warunki, często z wykorzystaniem różnych środków agrochemicznych.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @deszcznocity
26 grudnia 2021 16:47

Dziekuje za komentarz. W rzeczy samej - farmerzy w tym paradokumencie to fachowcy pierwszej wody.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować