-

deszcznocity

Recepta na katastrofę

Moda na wszelkiego rodzaju trendy żywieniowe i rzekomo prozdrowotne interwencje nie jest żadnym nowym zjawiskiem. Często mieszają się tu nowe odkrycia naukowe, sprawdzone babcine metody z najnowszymi plotkami z popularnego brukowca. O niektórych z nich dobrze jeszcze pamiętamy (zupka Kwaśniewskiego?), o innych z kolei już dawno zapomnieliśmy lub uważamy je z dzisiejszego punktu widzenia nawet za absurdalne (papierosek dla zdrowia?). Jednym z aktualnych trendów zdaje się być dieta bezglutenowa, którą stosuje coraz więcej osób, nie tylko chorych na celiakię. Nie dziwi więc zatem fakt, że wraz z coraz większą popularnością tej diety, słyszymy też negatywne opinie na jej temat twierdzące, że to tylko moda i spekulacja nie poparta nauką. Czy aby na pewno? Prawda jest jednak taka, że gluten to tylko przysłowiowy czubek góry lodowej bardzo poważnego i realnego zagrożenia dla zdrowia. Gluten jest bowiem zaledwie jedną z wielu potencjalnie szkodliwych dla zdrowia lektyn.

Zgaduję, że o lektynach to już nie każdy słyszał. Na pytanie, czym one tak naprawdę są, można by pokrótce odpowiedzieć, że to pewien rodzaj białek (tak zwanych glikoprotein), najbardziej rozpowszechniony w królestwie roślin. Lektyny mają zdolność do reagowania z błonami komórkowymi, „przyklejając się” do kompleksowych struktur cukrowych, do których wykazują powinowactwo. Uważni czytelnicy zorientowali się już zapewne, że stąd też wywodzi się nazwa glutenu lub innych lektyn o podobnych właściwościach zwanych aglutyninami. W porządku, ale w jaki sposób te klejopodobne właściwości miałyby doprowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, a nawet przyczynić się do wywołania chorób autoimmunologicznych takich jak cukrzyca typu 1, zapalenie tarczycy Hashimotoczy reumatoidalnezapalenie stawów?

Aby zrozumieć tę zależność, musimy udać się na krótką wyprawę w głąb układu trawiennego, do jelit. Nie ma się czego obawiać, nie będę nikogo obrzucać fekaliami, chociaż wiedza płynąca z tego „wykładu” być może (mam nadzieję!) niejednemu obrzydzi dalsze spożywanie bynajmniej tych roślin z najwyższą zawartością agresywnych lektyn. Zacznijmy więc od następującej anegdoty: W roku 1976 w Anglii dziewięciu chłopców nabawiło się poważnych objawów zatrucia takich jak ostra biegunka i wymioty w niecałe pół godziny po spożyciu zaledwie kilku ziaren czerwonej fasoli, które były wprawdzie uprzednio moczone, lecz nieugotowane. Odpowiedzialne za tego typu reakcje, szczególnie toksyczne lektyny zawarte w czerwonej fasoli zwane fitohemaglutyninami nie są jednak wyjątkiem wśród ziaren roślin strączkowych czy zbóż. Wiele lektyn jest też wybitnie oporne na wszelkie procesy obróbki żywności takie jak płukanie, namaczanie, czy nawet gotowanie i pieczenie. Niejednokrotnie nawet nasze kwasy żołądkowe nie są w stanie ich przetrawić. Wprawdzie nie wszystkie lektyny są w stanie wywołać aż tak agresywne czy natychmiastowe reakcje jak w przypadku fitohemaglutyniny z czerwonej fasoli, niektóre zdają się też nie stwarzać żadnych większych problemów, jednak nieprzerwane bombardowanie jelita mniejszymi dawkami sprytnej, bo nie tak oczywistej trucizny, może doprowadzić do o wiele większej szkody na zdrowiu, zwłaszcza gdy ockniemy się zbyt późno, aby zapobiec najgorszemu... Schemat zdaje się już znany wielu cukrzykom, którzy latami zaniedbują wciąż rosnące cukry, nabawiając się w ten sposób poważnych komplikacji po latach hiperglikemii...ale wracając do kwestii jelitowych – niemożliwe do całkowitego przetrawienia lektyny natrafiają zatem na swojej drodze na komórki wyściełające wnętrze jelita i przyczepiają się do nich, wyrządzając poważne szkody. Jedna z głównych funkcji jelit polega rzecz jasna na ekstrakcji oraz wchłanianiu składników odżywczych z pokarmu. Niezmiernie istotna jest tu też jedank ich funkcja ochronna – jako strażnika między stroną zewnętrzną (obcą) a wewnętrzną (własną). Dobrze funkcjonująca bariera w jelitach jest zatem jak filtr, który przepuszcza do krwiobiegu tylko „mile widziane“ i odpowiednio rozłożone cząsteczki pokarmowe, wodę czy elektrolity. Nieproszeni goście – jak na przykład toksyny, bakterie czy inne potencjalnie szkodliwe substancje – powinni zostać odprawieni z kwitkiem.

Niestety lektyny, będące jak już wspomniałam białkami przylegającymi do kompleksów cukrowych organizmu, czują się w jelicie jak w raju, gdyż wierzchnia warstwakosmków jelitowych pokryta jest właśnie całym lasem struktur białkowo-cukrowych, mianowicie tak zwanym glikokaliksem. Tak na marginesie wspomnę może, że ten właśnie niezmiernie istotny dla zdrowia glikokaliks, obecny praktycznie w całym ciele, należy sobie wyobrazić jako zielony, soczysty trawnik, który czy to przez lektyny, toksyny, leki, konserwanty i emulgatory, ale i notorycznie podwyższony cukier (!) ulega dosztętnemu skoszeniu praktycznie do zera. Gdy ten sam los dotyka w następstwie kolejnych niekorzystnych wydarzeń i kosmki jelitowe, na drodze do tragedii zdrowotnej niestety nie wiele już stoi na przeszkodzie.

Gdy uszkodzenie jest już na tyle obszerne, że szczelne wiązania międzykomórkowe w jelitach (tight junctions) nie są już w stanie jak dobry ochroniarz wybiórczoprzepuszczać tylko gości widniejących na liście, lecz pozwalają wtargnąć do krwiobiegu całej szajce awanturników, wówczas sprawy wymykają się spod kontroli. System odpornościowy reaguje – jak matka natura mu przykazała – agresją w stosunku do nieproszonych gości.

Do patologii układu odpornościowegodochodzi niestety paradoksalnie poprzez własne działania obronne organizmu. Gdy wyspecjalizowane komórki układu odpornościowego wyruszają do walki, aby zniszczyć intruzów, przez pomyłkę atakują własne tkanki z racji tego, iż wytworzone w tym procesie przeciwciała (w kształcie litery Y) rozpoznają w zdrowych, własnych komórkach antygeny (indetyfikatory prezentowane na powierzchni) widoczne również na fragmentach obcych substancji. Dochodzi tu zatem do fatalnej w skutkach pomyłki zwanej molekularną mimikrą (naśladownictwem) –organizm niszczy sam siebie, gdyż widzi we własnych strukturach częściowe odzwierciedlenie symboli rozpoznawczych wroga.

No dobrze, ale na tym etapie „wykładu” nasuwa nam się całkiem słuszne pytanie, dlaczego zatem nie widzimy chorób autoimmunologicznych praktycznie u każdego człowieka. Przecież, gdzie nie spojrzeć, wszędzie stoły uginają się od chlebka, płatków śniadaniowych, „zdrowych i dobrych dlaśrodowiska” produktów na bazie soi (fasola) czy innych roślin strączkowych, alei nieustannie zalecanych nam od małego warzyw typu pomidorki, ziemniaczki, papryka (naszpikowane lektynami warzywa psiankowate). W życiu bowiem, jak to się często zdarza, diabeł tkwi w szczególe. Okazuje się, że sam fakt ekspozycji na potencjalnie szkodliwe substancje to jeszcze nie wszystko. Wiadomo, że im większe obciążenie, im intensywniejsze bombardowanie bariery ochronnej, tym bliżej nam do przedobrzenia – w myśl przysłowia dawka czyni truciznę. Czy większość Polaków rozumie co to umiar i jest się w stanie ograniczyć w spożywaniu nie tylko lektyn, ale i innych oczywistych agresorów prowadzących do zespołu jelita cieknącego takich jak alkohol, leki, chemikalia (żywność przetworzona)? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam w kwestii każdego czytelnika...Pomyślmy również o następującej analogii: Jeśli wiemy, że mieszkając w wilii na bogatej dzielnicy, prawdopodobieństwo rabunku jest większe niż w rozpadającej się chałupie na przedmieściach, to z pewnością zainwestujemy w odpowiednie systemy alarmowe, firmę ochroniarską i trudne do pokonania ogrodzenie. Sprawnie działająca linia obrony jest niezmiernie ważna dla zdrowia całego organizmu, stąd też warto zatroszczyć się o spożywanie odpowiednich ilości produktów gwarantujących optymalne zaopatrzenie w niezbędne aminokwasy i kwasy tłuszczowe, ale też witaminy, minerały i pierwiastki śladowe. Brak równowagi w tej kwestii z pewnością pociągnie za sobą cały szereg negatywnych konsekwencji, natomiast aby mogła rozwinąć się poważna choroba autoimmunologiczna, muszą współistnieć dalsze uwarunkowania. Nie przypadkiem jest też na przykład fakt, iż choroby autoimmunologiczne występują w dużej mierze u członków jednej rodziny – świadczy to o silnym komponencie genetycznym autoimmunizacji. Problematyczne jest ostatecznie także toksyczne środowisko, w którym żyjemy, gdyż nie sposób się przed nim uchronić.

Jak widać temat lektyn i ściśle związana z nią problematyka zespołu cieknącego jelita (leaky gut) to zagadnienie bardzo złożone i rozległe. Skupmy się zatem pod koniec na kilku wybranych, lecz jak sądzę, niezwykle istotnych szczegółach, które powinny pomóc w zrozumieniu i oszacowaniu potencjalnychszkód, jakich możemy się nabawić poprzez spożywanie produktów o wysokiej zawartości wybitnie agresywnych lektyn.

Czy lektyny są w stanie zniweczyć starania w kierunku utraty zbędnych kilogramów nawet w przypadku niezwykle skutecznych interwencji takich jak dieta niskowęglowodanowa? Jak wykazuje jedno badanie naukowe z roku 1983 – owszem! (Bound lectins that mimic insulin produce persistent insulin-like activities. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/6357762/). Niektóre lektyny są zdolne do stymulacji receptorów insuliny. Naukowcy sprawdzili, w jakim stopniu uaktywniał się mechanizm magazynowania tłuszczu po podaniu samej insuliny w porównaniu do efektu jaki miała insulina w połączeniu z lektynami (w tym przypadku między innymi WGA z pszenicy – wheat germ agglutinin). Wyniki przedstawione na załączonym grafie mówią same za siebie:

Duńscy naukowcy dostarczyli nam dalszych dowodów na to, że lektyny zawarte w zielonym groszku mogą w znaczym stopniu przyczynić się do powstania choroby Parkinsona, jako że są one w stanie przedostać się do mózgu, gdzie niszczą neurony dopaminowe. Swoją podróż po ludzkim organizmie lektyny groszkowe rozpoczynają przy tym w ten sam sposób co gluten – przez nieszczelne jelito. Wyróżniają się tu natomiast swoją podstępną strategią transportu do mózgu – poprzez nerw błędny (vagus nerv). (Dietary Plant Lectins Appear to Be Transported from the Gut to Gain Access to and Alter Dopaminergic Neurons of Caenorhabditis elegans, a Potential Etiology of Parkinson's Disease. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/27014695/)

Kto uważa się za kuloodpornego i myśli, że gluten wyrządza szkodę tylko w nielicznych osobnikach, temu radzę zapoznać się z wynikami następującego badania: (Gliadin, zonulin and gut permeability: Effects on celiac and non-celiac intestinal mucosa and intestinal cell lines. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/16635908/) Kolejny grafik zdradza nam, że inicjalna reakcja w kwestii przepustowości jelita na agresora w postaci glutenu jest bardzo podobna w przypadku osób z celiakią i osób zdrowych!

Równie niepokojące wyniki najdziemy w badaniu przeprowadzonym w celu sprawdzenia przepustowości jelita po konsumpcji orzeszków ziemnych: Identification of intact peanut lectin in peripheral venous blood. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/9851393/ Lektyny zawarte w orzeszkach ziemnych wykazano we krwi uczestników badania w zaledwie pół godziny po ich spożyciu.

Mniej znanymi złoczyńcami zdają się być natomiast lektyny zawarte w innych warzywach czy nawet owocach, które często goszczą na naszych stołach. Chętnie jedzone pomidory i papryka oraz ukochane ziemniaczki, których nie może zabraknąć przy tradycyjnym polskim obiedzie, to najbardziej popularni reprezentanci grupy warzyw zwanych psiankowatymi. Ogrom informacji o agresywnych lektynach z grupy psiankowatych i ich silnych zdolnościach do wywoływania autoagresji znajdziemy zwłaszcza u doktora Stevena Gundry, ale też w zaleceniach z protokołu leczenia chorób autoimmunologicznych autorstwa dr. Terry Whals. Dla osób niewyobrażających sobie życia bez co niektórych warzyw mam na pociechę kilka dobrych wieści. Wprawdzie jak już wspomniałam wcześniej, nie wszystkie rodzaje lektyn można doszczętnie „rozbroić”, lecz zwłaszcza w przypadku psiankowatych istnieją sprawdzone metody, dzięki którym można znacząco obniżyć lub kompletnie wyeliminować zawarte w nich lektyny. Niezwykle cenną skarbnicą wiedzy właśnie na ten temat jest całokształt pracy doktora Westona Pricea oraz publikacji opartych na jego badaniach autorstwa Sally Fallon. Nasze babcie i prababcie doskonale wiedziały o tych metodach, niestety nowoczesny styl życia zerwał z tradycją, powodując, że ta niezwykle cenna wiedza popadła w zapomnienie. Komu jednak szczególnie zależy na własnym zdrowiu, temu gorąco polecam powrót do tych tradycji!

Autor: Magda Hanna Somfai



tagi: żywność  dieta  lektyny  jelita 

deszcznocity
14 września 2022 12:49
16     2382    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Marek @deszcznocity
14 września 2022 14:09

Czekam na książkę.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @deszcznocity
14 września 2022 15:22

Czy będzie w książce będzie jak wyeliminować lektyny, np z ziemniaków?

zaloguj się by móc komentować



Kuldahrus @deszcznocity
14 września 2022 16:57

Zawsze się zastanawiałem dlaczego po zjedzeniu dwóch lub więcej surowych pomidorów mam nagłą biegunkę, myślałem, że to coś nie tak jest ze mną, a to po prostu organizm się bronił przed dużą ilością lektyn.

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @deszcznocity
14 września 2022 20:05

Za wprowadzeniem mody na jedzenie lub unikanie takich czy innych produktów stoją tak ogromne zyski i straty producentów, że do wszelkich nowinek trzeba podchodzić bardzo nieufnie. W miarę wiarygodne są wyniki badań prowadzone w czasach gdy jeszcze istniały ośrodki w miarę niezależne. Teraz takich nie ma. Wyniki niezgodne z intencją zamawiającego idą do szafy.

Nie jest więc lekko.

 Niemcy z German Society of Allergology and Clinical Immunology twierdzą, że nieceliakalna nietolerancja glutenu nie istnieje, wskazują na ryzyko stosowania diety bezglutenowej u osób zdrowych (artykuł z 2018).

 

 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @deszcznocity
14 września 2022 23:00

No to praktycznie strach cokolwiek jesc...zeberka z dzika moze...     

zaloguj się by móc komentować

przerywampanu @deszcznocity
15 września 2022 09:08

Swoją drogą wszystkie dobre rady, które docerają do mnie ostatnio, skupiają się na tym czego nie jeść. Może w końcu ktoś się pokusi na jasną deklarację CO JEŚĆ?

Czy została nam już tylko "słoniba" Ojca Dyrektora? 

zaloguj się by móc komentować

Czarny @deszcznocity
15 września 2022 11:18

No właśnie! Co w takim razie jeść? Bo jeśliby się wsłuchać, to szkodliwe są zarówno warzywa jak i owoce jak i mięso. A nawet alkohol!

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Czarny 15 września 2022 11:18
15 września 2022 11:25

Nalęzy czytać uwaznie.

Wszystko można, byle z umiarem.

No i stosownie do standardu zdrowotnegoorganizmu i fazy jego rozwoju (młodość, starość).

zaloguj się by móc komentować

chlor @Czarny 15 września 2022 11:18
15 września 2022 11:26

To jakie preparaty odżywcze zostaną ostatecznie dopuszczone zależy od wyniku negocjacji między bankami, przemysłem spożywczym, oraz producentami leków i suplementów. Nikt nie będzie pytał o zdanie konsumentów ani rolników.

Klasyczne jedzonko pozostanie, ale tylko w restauracjach i farmach zaopatrujących lepsze knajpy i rezydencje.

 

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @Czarny 15 września 2022 11:18
15 września 2022 12:22

Jedyne badania, ktore wskazuja na szkodliwosc miesa to badania zaliczajace do kategorii miesa wysokoprzetworzone produkty przemyslu spozywczego takie jak: gotowe do odgrzania w mikrofalowce hamburgery, takiez hot-dogi, mrozone pizze itp. oraz badania wykanane na lub przez ludzi, ktorzy otwiarcie przyznaja sie do sprzyjania i propagowania wegeterianizmu lub weganizmu, np. czlonkowie sekty Adwentystow Dnia Siodmego.

Prosze wejsc na YouTube i poszukac filmow ludzi zywiacych sie jedynie produktami pochodzenia zwierzecego i porownac wizualnie z filmami osob wyznajacych wegeterianizm, weganizm lub frutarianizm. To daje do myslenia lepiej niz jakiekolwiek badanie naukowe.

Trzeba jesc tak jak nasi praprzodkowie. W jaskini w Lascaux  nie ma malunkow ludzi jedzacych salatki i owoce.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @stanislaw-orda 15 września 2022 11:25
15 września 2022 12:31

W okresie wzmozonego wzrostu jakim jest mlodosc czlowieka, powinno sie spozwac od 2 do 5g bialka odzwierzecego na kg masy ciala.

W okresie jesieni zycia rowniez powinno sie jesc jak najwiecej bialka, zeby zapobiegac sarkopenii i procesom starzenia.

Wszystko, ale z umiarem nie dziala. To jest furtka do katastrofy, szczegolnie w przypadku osob chorych. Nie mamy wbudowanego mechanizmu fizjologicznego wylaczajacego apestat w trakcie spozywania weglowodanow, poniewaz weglowodany sa po to by nas tuczyc i przygotowac na nieuchronnie wystepujace w przeszlosci okresy glodu. To jest mechanizm przetrwania. Tyle ze dzisiaj ten okres glodu juz nie przychodzi bo na kazdym rogu jest sklep i mozna sie zapchac bezwartosciowym pieczywem , ziemniakami, ryzem, czy makaronem za grosze.

zaloguj się by móc komentować

MZ @deszcznocity
15 września 2022 20:56

Zgoda,tylko gdzie to normalne mięso ogół ma kupić,przecież większość zaopatruje się w marketach,a mięso z marketów koty i psy nie ruszą...

zaloguj się by móc komentować

Paris @deszcznocity
18 września 2022 16:22

Dziekuje...

...  za  FANTASTYCZNY  wyklad  w  Uniejowie  !!!

Zycze  Panu  duzo,  duzo  zdrowia,  a  ksiazka  bedzie  kupiona,

zaloguj się by móc komentować

chlor @MZ 15 września 2022 20:56
19 września 2022 19:42

Ogół ma się odżywiać wegańsko. Micha frytek na oleju z keczupem nie przysparza  cierpień zwierzętom.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować