6 - każdy ma swojego turbo....(to wstawić odpowiednie w zależności od kraju), pod warunkiem, że jest antychrześcijańskie

Jednak trzeci link wymiata...sity il in dżeli

Nie jest tak fajnie. Ponoć dają bez dyskusji wszystkim innym bo się boją. Tym z Europy i rodowitym robią gigantyczne problemy. Wiadomość z pierwszej ręki od kuzyna z obywatelstwem UK.

+ rtęć. Zdrowe rybki.

http://amp.timeinc.net/time/5534494/poland-jews-rebirth-anti-semitism

OT, ale wyciskacz łez i zapowiedź jutra... czyli 'ożesz!'.

Przy okazji "angliku"* u nas nie lepiej:

https://niezalezna.pl/260987-emigranci-zdrajcami-narodu-krystyna-janda-kolportuje-falszywy-cytat-prezydenta

*uważaj na anglików - tak mówią Amisze :-)

Ja tam rudych i blondi nie widzę :)

Szanowny deszcznocity. 

Nigdy nie byłem w Anglii ale raz spotkałem Anglika w Bamberg. Było wtedy oberwanie chmury i musieliśmy spędzić pewien czas pod mostem nad rzeką, gdzie schroniło się też stadko dzikich kaczek. 

Ten młody człowiek przedstawił mi się, sądząc, że jestem Niemcem, że jest tylko "małpą z wyspy", i że przebywa w Niemczech, aby pouczyć się mowy niemieckiej. 

W zeszłym roku pobiegł do mojego traktorka, marki  Jonny Deer, inny angielski szczeniak, który urwał się młodej rodzicielce. Kopnął tylną oponę traktora i powiedział,  "to mój traktor, i ty też". Nie patrzył mi w oczy. 

Nie wiem, na prawdę nie wiem., gdziej najmniejsza obczyzna dla nas. 

Pilujemy zawziecie i spokojnie galaz na ktorej siedzimy.

Prosze sie tym nie ekscytowac. Ten mahometanski plebs to jest pryszcz w liczbie okolo dwoch milionow osiadly w osrodkach miejskich zyjacy w gettach. Z historii naszego umeczonego kraju wiemy jak latwo sie pacyfikuje getta.

Kazdy majacy troche oleju (i pieniedzy) przedstawiciel tego srodowiska szybko wynosi sie na wies albo na przedmiescia starajac sie rozmyc w powierzchownosci brytyjskiej.

Polacy, ktorzy nie odniesli (nie mieli takich ambicji, aspiracji, mozliwosci) sukcesu zawodowego i zyja z zasilkow badz pracuja fizycznie sa de facto zmuszeni mieszkac w osrodkach miejskich w dzielnicach gdzie odsetek mahometanski bywa znaczacy. Tym Polakom sie wydaje, ze tak wyglada Anglia. To nieprawda. Tak wyglada Anglia z ich perspektywy - z perspektywy europejskiego "proletariatu".

To jest Bradford, czyli drugie po Birmigham miasto, gdzie czlowiek w centrum nie czuje sie jakby byl w Europie.

Natomiast nikt nie laczy tej sytuacji z druga strona tego samego medalu - po to sie hoduje w Anglii biedote wiszaca na zasilkach, by generowac patologie, z ktorej sie czerpie rekruta do armii JKM.

Tylko armia i policja ma bron, cywile tylko w kolach lowieckich i strzeleckich.

''Byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie''...to znaczy chcę powiedzieć, że jakiegoś sukcesu zawodowego w UK oczywiście nie odniosłem, ale nie pracuję fizycznie, nie żyję z zasiłków, mieszkałem w UK zarówno w metropolii w centrum jak i na sennym przedmieściu, a i we wiejskim zaciszu również się zdarzyło przez prawie rok etc. etc. i klamrując oraz pointując to dość już rozwinięte zdanie zakończyć mogę chyba niczym innym, tylko kontynuacją cytatu z piosenki wzmiankowanej na początku: ''wszystko ch....''.

Naprawdę gdzieś na wsi, na przedmieściach czy gdziekolwiek indziej mieszka cywilizowany, kulturalny Brytyjczyk, który umie biegle czytać i pisać, sprawnie rachować do 10, trzyma jakieś minimalne standardy higieny, nie nienawidzi obsesyjnie obcych, potrafi się kulturalnie zachować, a do tego można mu spokojnie podać rękę i nie trzeba potem palców policzyć?

Serio?

Bo jeśli tak, to poproszę o namiary. Zawijam kiecę i lecę. Niechby i na fizycznego albo na zasiłek.

Tak, przenioslem sie  do Oregonu jakies 10 lat temu z Chicago. I nie zaluje. Chicago to moim zdaniem ohydne miasto pod kazdym wzgledem: pogoda. ludzie. Trzy lata tam spedzilem i z ulga wyjechalem.

Jesli idzie o te "rajskie" stany to o Alabamie czy Teksasie nie bede sie wypowiadal, nie bylem tam nigdy i mam skape informacje o tych terenach.

Z wyjatkiem tego ze w Teksasie sa niskie koszty utrzymania - tansze mieszkania i domy, zarowno kupno jak i wynajecie. No i tam miejsca dla liberalow i "postepowcow" nie ma.

Kalifornia - piekny stan, lagodny klimat, cieplo. Ale trzeba byc tam milionerem zeby normalnie zyc. Wynajecie skromnego lokum to koszt rzedu $2500-3000. W wiekszych miastach, gdzie roi sie od murzynow i latynosow, przestepczosc wysoka [narkotyki, gangi, morderstwa].

Floryda - goraco, strefa huraganow i klesk zywiolowych. Wszedzie pelno robactwa i gadziny wszelakiej: weze, skorpiony, pajaki, aligatory, rekiny. A miastach kubanska mafia.

Jedyna rzecz ktora w Oregonie, a szczegolnie w najwiekszym miescie stanowym - Portland, nie podoba mi sie to jest to, ze od wielu juz dekad rzadza  tu niestety demokraci i wszelkiej masci liberalowie.

No, ale nie ma miejsc idealnych.

Pozdrawiam.

Taki Anglik qlbo powoli wymiera albo nalezy do kregu ludzi, ktory "na ulicy" mozna zobaczyc najpewniej w Marks and Spencers.

Tak, na Floryde wiele osob sie przenosi, wygrzewac kosci na emeryturze. 

Ale klimat tam podly, goraco i wilgotnosc powietrza bardzo duza. Do tego, jak juz pisalem, strefa tropikalnych huraganow.

Juz lepszy moim zdaniem jest stan Nowy Meksyk. Bylem tam jeszcze w latach 90-ych na wakacjach. Bardzo ladny stan, na polnocy troszke chlodniej.

Dziekuje rowniez i pozdrawiam.

Chicago to naprawde paskudne miasto. Pod kazdym wzgledem: politycy skorumpowani do cna, kupe wariatow, gangi i strzelaniny na ulicach w bialy dzien nawet, ze o nocy nie wspomne [sam bylem swiadkiem strzelaniny w srodmiesciu czyli tzw. "downtown", prosze mi wierzyc, straszna rzecz].

W szkolach policja robi naloty i przeszukuje szafki uczniow w poszukiwaniu broni i narkotykow.

Do tego dochodzi paskudny klimat - zimy mrozne i wietrzne, w lecie goraco i duszno.

Wszystkie wielkie miasta amerykanskie to takie odpowiedniki Warszawy, Wroclawia i innych. Politycznie i spolecznie.

Jesli idzie o gady wszelkie i niebezpieczne stworzenia to rzeczywiscie kroluja stany poludniowe, ale i w Montanie trzeba uwazac. Zdarzaja sie tam ataki szarych niedzwiedzi [grizzly] na koczujacych turystow. Czlowiek ma w takim przypadku male szanse na przezycie, co roku ginie tam pare osob.

Wybieram sie tam w nastepnym roku, do Glacier National Park [na granicy Montany i Kanady]. Albo wezme gaz pieprzowy albo jakas strzelbe.

Są miejsca prawie idealne.

Quebec polecam.